Podobne systemy taktyczne, spora ilość sytuacji podbramkowych oraz brak skuteczności. Tak do pewnego momentu można opisać ten mecz. Cechami różniącymi obie drużyny były formy budowania ataku oraz umiejętność wykorzystania swoich mocnych stron.
Różne formy budowania ataku
W początkowej fazie meczu to MOSP utrzymywał się więcej przy piłce. Młodzi zawodnicy z Białegostoku dłużej operowali piłką, próbując w zaplanowany sposób przedostać się pod bramkę przeciwnika. MOSP swój atak pozycyjny budował w oparciu o trzech środkowych pomocników, którzy w pierwszej fazie akcji płynnie wymieniali między sobą pozycje. W późniejszej fazie akcji cała trójka zostawiała ogromną przestrzeń za plecami, którą powinna wykorzystywać Sparta. Ta jednak broniąc się całym zespołem za linią piłki, nie śpieszyła się z kontratakiem po odbiorze. Sparta zdecydowanie mniej kombinowała w budowie swoich ataków, opierając się na dłuższym podaniu w rejony, gdzie MOSP jeszcze nie zdążył się przesunąć. Po kilku nieudanych z obu stron próbach ataku, w szeregi drużyn wdzierał się chaos i nerwowość. Łatwo było dostrzec momenty, gdy obie drużyny nie potrafiły utrzymać się przy piłce. Pierwszy kwadrans kończył się doskonałymi szansami na zdobycie bramki z obu stron. Nie wynikały one jednak z dobrze zorganizowanego ataku lecz po błędach zawodników broniących. Brak komunikacji, złe ustawienie, przeplatały się z ogromnym szczęściem, czego rezultatem był, jak do tej pory, nadal wynik bezbramkowy.

Augustów dochodzi do głosu
Po tych akcjach zespół z Augustowa zaczął wyraźniej dochodzić do głosu. Jego prosta recepta na zdobywanie terenu długim wznawianiem przez bramkarza połączona z przebitką oraz – od czasu do czasu – wygrane małych gier w przewadze liczbowej, jak również spryt i błyskotliwość pojedynczych zawodników pozwalały zdobywać przekonanie, że bramka dla Sparty to kwestia czasu. Nie inaczej przedstawiała się sprawa z sytuacjami podbramkowymi dla MOSPu. Co prawda trudniej im było wypracować przewagę liczebną w małych grach, ale jeśli już to zrobili, to ich skuteczność pozostawiała sporo do życzenia. Wynik jakimś cudem pozostawał niezmieniony.
MOSP groźny po zastosowaniu pressingu
Najgroźniejsze sytuacje jakie stwarzał sobie MOSP wynikały nie z budowy ataku od swojej bramki, lecz z założonego średniego pressingu na rywala i ataku szybkiego, co dawało im krótszą drogę do bramki rywala. Jednak na własnej połowie MOSP jakby zapominał o grze obronnej, leniwie wracając, kryjąc na radar, doskakując za późno. W drugiej połowie Białostoczanie częściej otwierali atak „na trzech” z tyłu. Z minuty na minutę widać było, że zapał do konstruowania akcji był niewielki. Mało ruchu zawodników z przednich formacji powodowało wymuszające zagrania bramkarza. Był to etap meczu, który wyraźniej zaczęła kontrolować Sparta.

Sparta odkrywa karty
Od 57 minuty zaczęło pachnieć bramką dla Augustowa. Kilka groźnych, jedna po drugiej, sytuacji pogubiło MOSP, dając drużynie z Augustowa wyraźną przewagę. Tak jak MOSP dobrze zaczynał mecz w głównej mierze skupiając poczynania swojej drużyny w oparciu o trzech środkowych pomocników, tak w szeregach Sparty wyraźniej i groźniej wybrzmiewały ataki obu skrzydłowych. Mickiewicz (7) schodził do środka rozgrywając lub otwierając przestrzeń innym; Krupiński (10) chętnie brał udział w akcjach indywidualnych i pojedynkach biegowych. To właśnie akcje w ataku szybkim/kontrataku dały dwie bramki gościom. Przeważnie po 25 minutach każdej z połów skrzydłowi na jakiś czas zamieniali się ze sobą stronami, by przeciwnik nie uczył się jakże różnych od siebie zachowań zawodników przydzielonych do stron, na których grają. Jakiekolwiek próby, w których MOSP mógł jeszcze nawiązać walkę wynikały z dobrze przeprowadzonego kontrataku lub – tak jak w pierwszej połowie – dobrze zastosowanego średniego pressingu i ataku szybkiego. Jednak później, przy stanie 0:2 grał już tylko jeden zawodnik. Próby Kalinowskiego Mateusza (10), uwidaczniały bezsilność w atakach gospodarzy.
Stałe fragmenty gry
Nikogo nie trzeba przekonywać, jak ważne są stałe fragmenty gry, tym bardziej w piłce seniorskiej. Ogólne statystyki mówią, że grubo ponad 30% wszystkich bramek wpada właśnie po ich wykonaniu. Ilość rzutów wolnych była praktycznie taka sama dla obu drużyn: trzy do dwóch dla MOSPu. Rzuty rożne to już spora przewaga Sparty: jedenaście do trzech. MOSP wykonał 3 rzuty wolne, każdy z innej strefy boiska, każdy wykonany inaczej. Pierwszy to za krótka wrzutka z głębi. Drugi to strzał bezpośredni. Trzeci to, wydawać by się mogło, wyciągnięcie konsekwencji z nieudanych rzutów rożnych. Pomysł i zagranie okazały się dużo lepsze niż późniejsze przyjęcie i wykończenie – szkoda. Rzuty wolne Sparty, to również wrzutka z głębi i z bocznej strefy. Nie stworzyły one jednak żadnego poważniejszego zagrożenia.

Jeden z trzech rzutów rożnych MOSP próbował rozegrać „na krótko”, zupełnie bez powodzenia. Kolejne dwa to wrzutki, z których jedna przyniosła dość spore zamieszanie pod bramką Sparty, a druga (bita za mocno) okazała się świetnym zaczątkiem do kontrataku, po którym MOSP stracił bramkę. Sparta w grze obronnej przy SFG stosowała krycie indywidualne z dwoma zawodnikami na pierwszym słupku w polu bramkowym.

Jedenaście rzutów rożnych w ataku Sparty to sporo. Sporo też w związku z tym było zmarnowanych okazji. Jednak z każdym ich wykonaniem było widać przygotowanie i determinację. Drużyna z Augustowa „zabierała” z pola karnego dwóch zawodników MOSPu, którzy musieli podejść, by ograniczyć możliwość rozegrania. W polu karnym natomiast ustawiała się czterema zawodnikami na jedenastym metrze i dwoma bardzo głęboko w polu bramkowym. Do tego jeden z tej dwójki mocno absorbował bramkarza. MOSP wobec tego nacisku stosował krycie strefowe, ustawiając w pierwszej linii czterech zawodników, dwóch w drugiej linii, a za nimi jeden zawodnik „na pierwszym słupku” i jeden starający się odciągnąć napastnika od bramkarza. Każdy rzut rożny bity w pole karne sprawiał ogromne problemy drużynie MOSPu. Nieskuteczność obrony strefowej była widoczna, gdy dorzucana piłka mijała wysokość pierwszego słupka. Za każdym tego typu dograniem stwarzała się możliwość uderzenia na bramkę. Sparta jednak, mimo znakomitych szans, nie potrafiła zdobyć bramki po stałym fragmencie. Zrobił to przeciwnik, wbijając piłkę do własnej bramki.